Z deszczu pod rynnę...
Wczoraj chwaliliśmy się tym, że dziś zamontują nam okna.
No i stało się. Dziś z rana zaczęła się akcja. Ale jak to u nas bywa, nie mogło się to odbyć bez dodatkowych atrakcji. A atrakcje te zaczęły się jeszcze przed przyjazdem fachowców z oknami. Pewnie myślicie, jak to możliwe... Otóż jakimś cudem panowie pojechali z materiałami do miejscowości o tej samej nazwie, jednak oddalonej od naszej o parędziesiąt kilometrów. Co z tego, że każdy korzysta dziś z nawigacji, a adres podany przez nas był dokładny. No nieważne, to nie nasze paliwo. Nam zależało tylko na oknach. Te kilka godzin opóźnienia byliśmy w stanie zaakceptować.
Najpierw przyjechał samochód z oknami, zaraz za nim przyjechała ekipa montażystów wraz z kierownikiem salonu okien. Dodam, że panów było naprawdę wielu. Samych samochodów było 6. Zatem spodziewaliśmy się szybkiej akcji. Tak też było. Po jakichś czterech godzinach ekipa wyparowała. Dosłownie. Nawet nie wiem kiedy panowie się zwinęli, bez jakiejkolwiek informacji...
Pewnie pomyśleliście, że to koniec historii i mamy teraz piękne okna. Bynajmniej... Mamy kilka pięknych okien i jedną dziurę. Ale jak to się stało?! Też się nad tym zastanawiamy. Po pewnym czasie żona kierownika salonu (czyżby sam kierownik się bał?) zadzwoniła i wyjaśniła ową sytuację. Powiedziała, że jedno z okien nie zostało zamontowane, gdyż uległo uszkodzeniu. Na pytanie jakiego rodzaju było to uszkodzenie, odpowiedziano nam, że okno nie zostało rozpakowane z folii więc nie wiedzą. I tutaj zapaliła nam się czerwona lampa (bo nie była to już tylko lampka). Jakim cudem dostrzegli to uszkodzenie, skoro okno było w folii?
Przeprowadziliśmy więc mini "dochodzenie". W domu podczas montażu byli także panowie od ocieplenia poddasza. Po rozmowie z nimi dowiedzieliśmy się, że wszystkie okna, które dowieziono na naszą budowę, zostały zamontowane. Więc owe "uszkodzone okno" nawet się u nas nie pojawiło. No cyrk na kółkach...
Ile czasu musimy czekać na brakujące okno? "No mam nadzieję, że w miesiąc się wyrobimy."
Aż nóż mi się w kieszeni otwiera na samą myśl o czekaniu. Na te czekaliśmy ponad pół roku. A na sam montaż około miesiąca...
Ale chociaż pokażemy to co mamy. Okna w kolorze teak.