Przyłącza
Dwa dni temu, z samego rana, na teren budowy wjechała wielka koparka. Wiązało się to z planowanym wykonaniem przyłączy do sieci wodociągowej oraz kanalizacyjnej.
W pierwszej kolejności problemem okazał się być sąsiad, bowiem rura od wody znajdowała się częściowo na jego działce. Zdecydowaliśmy się przyłączyć w tamtym miejscu gdyż było to dużym ułatwieniem. Nie znaliśmy przebiegu wodociągu na naszej posesji. Wszystko wcześniej ustaliliśmy z owym sąsiadem. Nic nie zapowiadało, że będą z tym jakieś problemy. Bynajmniej, ale koniec końców, operator koparki (szanowany w okolicy) zdołał przekonać sąsiada.
Podczas wykopów, operator koparki przerwał nam kabel, na szczęście na razie nie jest nam on potrzebny. W trakcie dalszych prac (przyłącze kanalizacyjne) okazało się, że rura od kanalizacji biegnie tuż obok kabli elektrycznych. O czym nie wiedzieli specjaliści. Gdy zaczęli kopać, ja przerażona, że zaraz przerwą kabel pobiegłam i zaczęłam do nich krzyczeć. Poinformowałam ich wtedy o obecności kabli w miejscu kopania. W pewnym momencie myślałam, że jeden z nich został przerwany. Okazało się jednak, że owszem, zostało coś przerwane, jednak był to pusty peszel, przygotowany do przyszłego użycia.
Wykopany został również głęboki dół, w którym wylądowała studnia kanalizacyjna. Sama rura kanalizacyjna okazała się być na głębokości około 160 cm. Powiedzmy, że była to brudna robota dla hydraulika... :) Ale chyba mu się podobało, przywykł do pracy tego typu.
Prace hydrauliczne wykonała firma od podłogówki (firma 2), o której pisaliśmy we wcześniejszych postach.
Efekt końcowy? Jesteśmy podłączeni. I póki co, nie musimy kosić trawy, gdyż wszystko zostało rozkopane i jej nie ma.